KARDYNAŁ GLEMP KOŃCZY MISJĘ
Kardynał Józef Glemp przestaje być prymasem. To tytuł honorowy, ale w Polsce bardzo szanowany i dający realny wpływ w Kościele i życiu publicznym. Skoro tak, to i uważnie monitorowany przez opinię społeczną. Prymasowska posługa kard. Glempa trwała 28 lat – prawie tyle co pontyfikat Jana Pawła II. Idealnie zgranego zespołu ta niezwykła zbieżność nie wydała, ale prymas musiał się zmierzyć z wyzwaniami, którym chyba nikt by nie podołał w Kościele w Polsce, kiedy to był schyłek socjalizm i okres stanu wojennego, a potem demokracja rynkowa. Kierunek wytyczał więc papież Polak, a prymas, jak umiał i jak pozwalały na to kolejne etapy naszej rozgorączkowanej historii, szedł za nim wraz z Kościołem. Wszystko skończyło się dobrze dla Kościoła, który suchą stopą przeszedł przez morze czerwone do wolnej Polski. To co możemy zapamiętać po prymasie, to miękkość wobec pogromu Solidarności, niewiarę w jej powrót na scenę i surowe traktowanie ks. Popiełuszki w związku z jego polityczną aktywnością. Kardynał Glemp wzmocnił z jednej strony instytucjonalną potęgę Kościoła, co było jednym z jego naczelnych zadań jako przywódcy, a z drugiej strony utrwalił tradycyjny model polskiego katolicyzmu, sklerykalizowanego i uwikłanego w politykę po prawicową, która ma przekonanie, że posiada monopol we wszystkich istotnych sprawach, jakimi żyje społeczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz